Odpalam laptopa. Uniesienie brwi, aha! przyszła myśl.. Spokojnie.
Coś pękło.. Nie ma. O nie! To pustka!
Przeklinam do wina, czuje się jak świnia. Nie ma dla mnie miejsca. Głowa pęka!
Zaś to samo...znowu za mało, za mało mnie i Ciebie. Szukam wymówki, bawię się w łamigłówki.
Czegoś brak, zaś ten cholerny brak. Stukot.. pęka i pęka. Kto to? Gdzie to? Czyja udręka?
Nie wiem.
Zaś ta odpowiedz.
Widzisz co ja mogę?
No to przez nogę. Aha! Fajna odpowiedź. Życie się ciągnie, a ja nadal stękam, że zaś ta sama wstęga. Czarna i długa.
Co zrobisz jak nic nie zrobisz? A może jednak się odrobisz... Weź..to tylko słowa, nie istone jak wszystko jest ulotne. Mówię i słucham, w głowie zawierucha. Czyja to wina? Nie wiem i wzdycham.
Koniec zamykam.
Zamykam, otwieram.
Stop. nie pisze.
Stop